Rok #2021 był dla mnie miłą niespodzianką, ale i loterią, która przynosiła nieraz ciekawe zwroty akcji.
Rok 2021 był czasem nowych doświadczeń, emocji i przeżyć, które na pewno zapamiętam na następne lata.
Rok 2021 przyniósł mi mnóstwo wspomnień budowanych z przyjaciółmi tymi z wcześniejszych lat, jak i poznanych właśnie w 2021.
Rok 2021 to pomimo pandemii rok wyjazdów i wycieczek, tych małych i większych, tych w Polsce i tych za granicą.
Rok 2021 zaskakiwał mnie na każdym kroku, co bardzo mi przypadło do gustu.
Drogi roku #2022 nie zawiedź mnie, liczę na twoją kreatywność, która być może przewyższy rok 2021... kto wie?
Nauczyłam się dużo o samej sobie, poznałam się na nowo. Wydarzenia, niektóre znajomości dały mi lekcje życia, ale poszerzyły moje doświadczenie. Stałam się bogatsza o wiedzę o samej sobie. O swoich słabościach, ale też mocnych stronach. Niczego nie żałuję, chociaż momentami sama się łapię na tym, że rozpamiętuje niektóre wydarzenia, znajomości. W tych chwilach słabości chciałabym się cofnąć w czasie i zobaczyć "co by było gdyby...". Nie z każdej podjętej decyzji jestem zadowolona, nie każde słowo, które wyszło z moich mnie satysfakcjonowało, nie każdy wybór był dobry. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kiedy wpadam w czarną dziurę melancholii i przemyśleń szukam światełka w tunelu i uciekam od wspomnień, które są przeszłością, już prehistorią. Co by było gdybym wtedy... to never ending story, które pociąga w dół zamiast wynosić ponad horyzont. Rok 2021 ma w rękawie dla mnie mnóstwo takich sytuacji, do których cofnęłabym się w czasie, żeby sprawdzić, co przyniosłaby zmiana mojej decyzji. Łatwo mówić, że to nic nie wnosi, niczego nie zmienia, ale przyłapuję samą siebie, że nawet dziś rozmyślałam nad pewną sytuacją, która gnębi mnie już kilka miesięcy i nie daje o sobie zapomnieć. Kiedy myślę, że temat już zakończony to wraca on niczym bumerang i jeszcze z podwojoną siłą. Liczę na to, że kiedyś się uwolnię od tych wspomnień, które były dobre, ale zakończyły się w niedopowiedziany sposób. Chyba właśnie to zakończenie, którego w sumie nie było nie daje mi spokoju. I znowu o tym myślę... Wy też macie takie niedopowiedziane sytuacje, które zasiadły Wam w głowie i nie chcą z niej wyjść?
No i zrobiło się nostalgicznie...
Wracamy do myślenia pozytywnego, czyli tego, które mnie napędza na co dzień.
Rok 2021 był dla mnie też bogaty w nowe osiągnięcia. Nie dość, że poprawiłam swoje czasy w bieganiu, to nawet przebiegłam swoje pierwsze 10 km w życiu. Do tego nawet wystartowałam w Krakowskim Biegu Niepodległościowym, który był dla mnie pierwszą taką imprezą sportową. Poprawiłam też swoją kondycję, której nie dawałam dużo odpoczynku. Jazda na rowerze, bieganie, pływanie, spacery i zawsze wybór schodów nad windą. Nie było łatwo, ale nauczyłam się samodyscypliny, która pomaga mi na co dzień. Znam swoje granice, które jednak zostają elastyczne, wiem kiedy powiedzieć sobie dość, a kiedy czuję burczenie w brzuchu od głodu na życie. Wcześniej miałam z tym problemy, nie byłam wytrwała w działaniach, nie znałam się na tyle dobrze, by wiedzieć jak wysoko ustawić poprzeczkę. Teraz to bułka z masłem, gram ze sobą w otwarte karty.
Czuję się spełniona nie tylko w moich małych, ale dla mnie ważnych osiągnieciach sportowych, ale też cieszę się, że miałam okazje w 2021 roku na próbowanie nowych doświadczeń. Lody o smaku majonezu, czy sałatki jarzynowej nie są mi straszne. Pierwszy raz za kółkiem, pamiętam jak się trzęsłam i najeżdżałam cały czas na pierwszej jeździe linie i wjeżdżałam w każdą dziurę na drodze (temat mojego prawa jazdy to temat na osobny chyba felieton). Pierwszy raz zrobiłam samodzielnie tort od początku do końca, chyba się udał, bo wszyscy żyjemy. Przeprowadziłam wywiad w sali telewizyjnej, byłam w reżyserce. Pierwszy raz wyszalałam się w klubie, czy piłam procenty w kubku z Maka. Pierwszy raz też zrobiłam "Czekoladową lawę" czy suflet serowy. Przeczytałam od dawna upragnioną książkę "Buszujący w zbożu", w której się zakochałam od pierwszych stron. Pierwszy raz też zaspałam na pociąg, a Towarzyszka Martusia przeszło do kanonu wśród moich znajomych.
Czego chcieć więcej?
Zabawiłam się w globtroterkę na przekór panującej pandemii. Na pierwszy ogień poszła Krynica Zdrój, w której spędziłam cudowne chwile z przyjaciółkami i pokonałam lęk wysokości wyjeżdżając kolejką na wieżę widokową. W lutym wcześniej wspomniany nieszczęsny pociąg, który jechał do Zakopanego. I pojechałam, ale następnym. Wakacje rozpoczęłam w Gdańsku, który przyniósł wiele ciekawych, późniejszych wydarzeń. Do czerwca wracam bardzo często, zamykam oczy i wspominam szum fal, odgłosy mew, dotyk piasku, słony smak Bałtyku, suchość skóry po opalaniu się w blasku słońca, zapach morza i ból wbijających się w gołe stopy muszelek, kiedy spacerowałam brzegiem. Lipiec to wycieczka do stolicy, żeby odwiedzić przyjaciółkę. Pierwszy raz pływałam kajakiem (przemilczę fakt, że źle usiadłam w kajaku i miałyśmy problem do niego wsiąść). Warszawa była czasem beztroski i czasem na odpoczynek od codzienności, której natłok wprowadzał mnie w monotonność. Później jeszcze w tym samym miesiącu szybki trip do Rzeszowa. Wspomnienia stamtąd zostaną ze mną na długo. Co się dzieje w Rzeszowie, zostaje w Rzeszowie czy jakoś tak to szło. Wrzesień to moja pierwsza od dawna wycieczka w tereny górskie latem. Szczebel przekonał mnie do wycieczek górskich, których szczerze mówić nie lubię za bardzo. Październik i... wypad do Pragi. Zakochałam się w tym miejscu, tak mocno, że po przylocie szukałam kursów języka czeskiego w Krakowie i upewniałam się, że wyjazdy z programu Erasmus+ są realizowane w Czechach. Na pewno tam wrócę. Grudzień to zaś planowanie kolejnego wypadu, ale tym razem do Kolonii.
Rok 2021 to też rok wspaniałych ludzi, którymi miałam przyjemność się otaczać. Każde spotkanie, wspólne wyjście to było coś niesamowitego, zwłaszcza po tak długim zamknięciu w hermetycznych czterech ścianach. Powrót zajęć stacjonarnych na uczelni to coś, co będę długo wspominać. Już dawno, jeśli nie nigdy, byłam tak stęskniona za drugim człowiekiem. To właśnie rok 2021 nauczył mnie, że warto mieć do kogo się przytulić, odezwać czy po prostu się wygadać. Zaczęłam doceniać bardziej czas spędzony z drugą osobą, ograniczyłam bycie w pojedynkę. Przekonałam się, że drugi człowiek nie jest mi wilkiem, a nawet bardzo polubiłam poznawanie nowych osób. Stałam się otwarta na nawiązywanie znajomości i nowe doświadczenia.
Rok 2022 już coraz bliżej. Co przyniesie? Przekonam się za niecałe 24 godziny. Wrócę tu za 365 dni.
Comments