31 grudnia 2021 był dla mnie wyjątkowo udany. Każda minuta była wykorzystana do maksimum, a samo świętowanie Sylwestra... ulala, ale się działo. Na pewno na długo zapamiętam te chwile.
Dzień zaczęłam zwyczajnie. Pobudka o 8, dokończyłam lekturę na studia, szybkie notatki i ekspresowe ogarnięcie pokoju. Po pożywnym śniadaniu ubrałam się w sportowe ciuchy i wzięłam się za rozciąganie przed od dawna planowanym biegiem. W listopadzie pierwszy raz w życiu wzięłam udział w imprezie biegowej. Krakowski Bieg Niepodległościowy tak mi się spodobał, że kiedy tylko usłyszałam o Krakowskim Biegu Sylwestrowym od razu szukałam informacji, kiedy będzie na niego rejestracja. Do wyboru były dwa dystanse, jako osoba, która sobie zawsze utrudnia życie i szuka wyzwań wybrałam dłuższy bieg na 10 km.
Budząc się przywitała mnie delikatna mżawka (nienawidzę biegania w deszczu), ale wraz ze zbliżającą się godziną 12 deszcz osłabł i pogoda poszła mi bardzo na rękę, bo już kilka minut po 10 zza chmur zobaczyłam pierwsze promienie słońca. W takich chwilach uśmiech sam mi się pojawia na twarzy. Po 11 wyszłam z mieszkania w opasce reniferka, na ubranie jednoczęściowej piżamki się nie odważyłam, czego później żałowałam, bo na bieg można było się przebrać. Moja opaska renifera była zaledwie akcentem przy innych kostiumach. Za rok postanowiłam, że zaskoczę wszystkich swoim przebraniem. Mam jeszcze trochę czasu, żeby się zastanowić nad przebraniem. Uczestnicy biegu wykazali się niesamowitą kreatywnością. Nie zabrakło biegających strzykawek, cząsteczek wirusa, lekarzy. Było też kilkoro Mikołajów, samuraje, pozytywne panie, które przeniosły nas w szalone lata 70. czy najróżniejsze zwierzęta, jednorożce i inne fantastyczne istoty (był nawet smok!). Na tak pozytywnie zakręconym biegu jeszcze nie byłam, coś cudownego trudnego do opisania, bo tyle się działo, tyle emocji. Przed biegiem spotkałam się z moją przyjaciółką, która została moim prywatnym fotoreporterem. W drodze na Mały Rynek zaczepił nas starszy pan z tajemniczą płócienną torbą. Przystanęłyśmy i z grzeczności odpowiedziałyśmy na jego pytanie, że idziemy na bieg. Przytaknął i wyciągnął z ów torby małą gazetkę. Wręczył mi Poradnik dla młodej mamy. Cała ta sytuacja, że jest Sylwester, czas na postanowienia noworoczne i hashtag #newyearnewme, tak mnie rozśmieszyła, że tylko podziękowałam i zaczęłyśmy kartkować gazetkę. Dlaczego akurat mnie to wręczył? Nie jestem przesądna, nie wierzę w historię o czarnym kocie, czy drabinie, ale lubię doszukiwać się znaków. Mam nadzieję, że to tylko przypadek i rok 2022 nie przyniesie niespodzianek. Poradnik już spoczywa w pojemniku na makulaturę, zutylizowany i niech tam pozostanie. Amen.
Bieg rozpoczął się punktualnie o 12:00. Łącznie było około 1400 miłośników biegania, z czego 644 osoby w mojej kategorii 10 km. Emocje, które towarzyszą na takim biegu wspólnym są nie do opisania. Adrenalina, szczęście, jednoczesne zmęczenie i satysfakcja. Mieszanka wybuchowa. Publiczność, która motywuje, dopinguje i głośno krzyczy: "Dawaj, dawaj, brawo"! Coś niesamowitego. Kiedy brakuje już tlenu adrenalina robi swoje, dodaje skrzydeł i energii. Trasa biegu była bardzo przyjemna, okolice Rynku, Wawelu i Bulwarów Wiślanych to przyjemne okolice na bieg. W porównaniu z listopadowym biegiem Laskiem Wolskim to była bułka z masłem. Może właśnie dlatego udało mi się poprawić "życiówkę" na dystans 10 km. Kiedy zobaczyłam swój wynik byłam zaskoczona, spoglądałam na cyferki kilka razy, żeby się upewnić, że to mój wynik. Barierę 10 km pokonałam dopiero na jesieni, więc każdy wynik lepszy o sekundę to dla mnie kamień milowy. Czułam ten postęp podczas samego biegu. Zatrzymałam się tylko dwa razy. Raz, aby się nie udławić herbatką, którą rozdawali po 5 km i pod koniec, aby wziąć głębszy oddech. Udział w takim biegu to najlepszy test, aby się sprawdzić, spełnić ambicje, być przy tym zmotywowanym, a przy okazji wesprzeć fundacje. Pamiątkowy medal to wisienka na torcie, kwintesencja, satysfakcja, która zostaje do końca życia.
Bieg ukończyłam w czasie 53:56, co daje mi 304. miejsce w stawce, a 56. wśród klasyfikacji ogólnej kobiet. Czuję się bosko!
Ten pozytywny akcent tylko ulepszył 31 grudnia i upewnił mnie w przekonaniu, że ten dzień będzie moim dniem. Skorzystałam z okazji, że byłam blisko pracy i odwiedziłam znajomych. Od gratulacji aż się zarumieniłam. Potem szybki prysznic i spotkanie z przyjaciółką ze studiów. Zaczęłyśmy od deseru, czyli lodów o smaku... sałatki jarzynowej z kawałkami ogórka kiszonego czy marchewki. Pierwsza łyżeczka przeniosła mnie z powrotem w okres świąt, kiedy zajadałam się nią na wigilii. W styczniu próbowałam lodów o smaku Majonezu Kieleckiego, w grudniu przyszedł czas na sałatkę jarzynową. Kolejnym nowym doświadczeniem było (w końcu!) spróbowanie kuchni meksykańskiej. Po dokładnym i kilkukrotnym przestudiowaniu menu wybrałam burrito, którym się tak najadłam, że nie obyło się bez opuszczeniu jednego oczka w pasku w spodniach. Było pysznie.
To nie koniec dnia, który trwał dla mnie do godziny 10:00 niby już 1 stycznia 2022. O 20:00 zaczynałam zmianę w pracy, gdzie spędziłam najlepszego Sylwestra w życiu. Grono przyjaciół, szampan o północy, dużo śmiechu i tańce przy ladzie podczas wydawania zamówień. Czy może być lepiej? Koniec pracy przyszedł szybko i niepodziewanie o 5. Czas na after party, które skończyło się krakowskim rynku. W łóżku wylądowałam dopiero o 10, a o 17 znowu praca... spokojnie, wstałam, ale czułam się wczorajsza. Nie dotarło do mnie nawet to, że jest już 2022 rok. Tyle emocji, adrenalina, endorfiny uskrzydlały mnie i jeszcze nie opuściły. Trzy dni (31.12, 01.01, 02.01) zlały mi się w jeden cudowny dzień, który dalej przeżywam.
W tak krótkim czasie tyle się wydarzyło, że nie miałam nawet chwili czasu na zastanowienie się, co zjeść na obiad. Żyłam chwilą, momentami spędzonymi najlepiej jak tylko mogło być.
Chcę podziękować wszystkim, dzięki którym zawdzięczam tak wspaniałe zakończenie roku 2021 i wejście z przytupem w rok 2022. Niestety powoli czas wrócić do rzeczywistości i codzienności, ale zanim to zrobię skoczę jeszcze do kuchni po następny kawałek serniczka (#teambezrodzynek).
Szczęśliwego Nowego Roku kochani!
Comments