top of page

Twoja szklanka jest do połowy pełna czy pusta?

Marta Ochman

Zaktualizowano: 7 kwi 2022

Siedzę właśnie przy swoim biurku, na którym stoi kubek z kawą na sojowym. Od czasu do czasu zerkam na pochmurny dziś Kraków i sama mam pochmurne myśli, gdy patrzę na pogodę, która zepsuła mi plany, bo chciałam pojechać na uczelnię na rowerze. No cóż, MPK wzbogaci się dziś o kolejne 4 zł z mojej strony. Póki co, jestem w swoim pokoju, słucham soundtracku z filmu Piosenki o miłości, w którym jestem zakochana po uszy i piszę sobie tu, co mi w duszy gra.


Zaczęłam dzień od pobudki przed 7, by zdążyć się zebrać na zajęcia o 8:00. "Umilały" mi to dźwięki budzika sąsiada, który ma chyba bardzooo twardy sen, bo 40 minut wkurzającego odgłosu dżingla nie jest w stanie go obudzić. Zawsze myślałam, że to ja mam cudowne spanko, ale widzę albo raczej słyszę, że mam konkurencję.

Na zajęciach, które uwielbiam, mówiliśmy o swoich wartościach, pozytywnych cechach, które nas wyróżniają z otoczenia i na ich podstawie dostaliśmy na zadanie stworzyć własną życiową misję lub filozofię. Przez kilka sekund mój umysł przypominał czystą, białą kartkę papieru A4, ale jednak po chwili spojrzałam na mój zeszyt i zaczęłam pisać. Pisać to, co przyszło ma na myśl. Tak znienacka wymienienie 10 wartości to niezły wyczyn, przynajmniej dla mnie. Potrzebowałam chwili zastanowienia, poukładania myśli i poszukania odpowiedzi na pytanie: Kim jestem? Chwyciłam do ręki długopis i nie okazało się to takie trudne. Przypomniałam sobie ostatnie sytuacje i moje zachowanie wobec nich.


  1. Wyszłam wcześniej na tramwaj, na wszelki wypadek wcześniejszy, żeby zdążyć na zajęcia - stwierdziłam --> jestem punktualna i zorganizowana. To chyba spoko wartości.

  2. Obiecałam mamie zaglądnąć do Kauflanda po drodze z uczelni - pomyślałam --> chyba dotrzymuje danego słowa, nie tylko innym, ale zwłaszcza sobie (wczoraj obiecałam sobie, że nie będę podjadać płatków śniadaniowych i nie podjadłam, a do tego moja motywacja do bieganie nie bierze się znikąd). Dotrzymywanie słowa to chyba też się ceni. Zapisane.

  3. Zawsze widzę światełko w tunelu, kiedy każą mi wyjść drzwiami to wchodzę oknem. Nie ma sytuacji bez rozwiązania, bez wyjścia. Plan B zawsze trzymam w zanadrzu. Takie pozytywne myślenie i szukanie rozwiązań to też w jakimś sensie wartość.

  4. Cel, zawsze mam cel. Dziś zrobię 10 tys. kroków, dziś pobiegam, chcę stracić kilka kg, chcę zdać egzamin... dążę do ustalonych sobie celów, a jeśli je osiągam to szukam kolejnych. Chyba nie lubię się nudzić.

  5. Jak już mówimy o nudzie, to zawsze lubię mieć coś na głowie (i to dosłownie!). Nie znam słowa "nuda". Zawsze znajduję sobie coś do zrobienia, nie lubię stać w miejscu, czuć zastój. Muszę coś robić. Roznosi mnie energia i motywacja.

  6. Pokazuję swoje prawdziwe JA. Nie boję się założyć wstążki, kolorowych spinek w wieku 22 lat czy nie wierzę w utarte zdanie o czerwonej szmince w klubie. Jestem sobą, mam na imię Marta, kocham kolorowe ozdoby i łączę kratkę z paskami. Nie podoba się? Trudno. Nie oceniaj mnie ani dobrze, ani źle. Zaakceptuj. O gustach się nie dyskutuje.

  7. Szacunek dla drugiego człowieka, natury, zwierząt, dla siebie. Nie obchodzi mnie do jakiego kościoła chodzisz (czy w ogóle), jak wyglądasz, gdzie pracujesz, jakie masz poglądy, ale obchodzi mnie jakim człowiekiem jesteś. Kto kocha będzie kochać zawsze. Szanuję byt drugiej istoty i staram się nie wchodzić w drogę nikomu. Niech każdy żyje według siebie. Tak, żeby być szczęśliwym. John Lennon zapytany w szkole Kim chcesz być w przyszłości? odpowiedział: Chcę być szczęśliwy.

  8. Jestem ciekawa świata, dociekliwa, ale broń boże wścibska. Lubię wiedzieć, być na bieżąco. To chyba też trochę podchodzi pod chęć bycia poinformowaną, że np. odwołali zajęcia (jak myślicie, dlaczego ciągle sprawdzam skrzynkę odbiorczą maila uczelnianego?), w końcu nadzieja umiera ostatnia.

  9. Moje ambicje można czasami nazwać tymi "chorymi", ale bez nich nie byłoby mnie tutaj. Zawsze próbuję zrobić coś nie na 100%, ale 101%. Zawsze coś ponad to, co jest zakładane. Pracoholizm? Zaciętość? Konkurowanie? Może, ale dzięki temu jestem zmotywowana i tak, jak wspomniałam wcześniej zawsze mi się chce. Lubię być przygotowana na nieprzewidywalne i wypełniać swoje zdania na 200% normy.

  10. Mamy to! Finisz. I taka jest moja ostatnia tu wartość (bo myślę, że każdy ma ich ponad to 10), czyli, że doprowadzam do końca moje zobowiązania. Nie zostawiam niedopowiedzeń, bo sama ich nie cierpię. Tu trochę impulsywność, determinacja i szybkość w działaniu. Lubię mieć odpowiedź TU I TERAZ. Niecierpliwość? Zdarza mi się, ale tylko do zadań. Do drugiego człowieka mam anielską cierpliwość, która nie zawsze prowadzi do sukcesów, ale taka już jestem (chyba, że chodzi o pieniądze - tu nie ma litości).


Jak widzicie każdy może znaleźć takich swoich 10 cech, wartości, umiejętności. Często poznajemy je dopiero w sytuacjach, które ich wymagają. Wtedy zadajemy sobie najczęściej pytanie: To ja tak potrafię? Ja byłam do tego zdolna? Co we mnie wstąpiło?


Czas na drugą część zadania z zajęć, czyli próba stworzenia misji życiowej. To będzie ciekawe.

Jeszcze kilka lat temu, kiedy byłam licealistką i dopiero poszukiwałam swojego "JA" nie byłabym w stanie tak ekspresywnie działać. Odezwanie się do drugiego człowieka było dla mnie osiągnieciem porównywalnym do wyjścia na Mount Everest. Cichutka, wycofana, siedzi cicho jak mysz pod miotłą - tak się widziałam. Determinacja, cel, ambicje obecne, ale na wiecznym zwolnieniu lekarskim były odwaga i pewność siebie. L-4 się skończyło wraz z rozpoczęciem studiów, kiedy otworzyłam się na ludzi, że aż trzasnęło tymi drzwiami. Potrafię zacząć rozmowę, nie uciekam od ludzi, ale wychodzę naprzeciw nim. Kiedy sytuacja jest kryzysowa szukam rozwiązania, a nie drogi ewakuacyjnej. Moja nieśmiałość i wrażliwość są nadal obecne, ale nie rzucają na mnie światła wycofanej, jak zwykle mnie uważano, czy arogantki, ale równoważą się z kwitnącą we mnie ekspresywnością. Umiem wyrazić swoje zdanie, co jest czasami wyczynem w dzisiejszych czasach. Zwykle miałam zwyczaj ustalania sobie celu, ale nie zawsze dochodził on do skutku. Moja motywacja, ambitność prowadzi mnie do tego, że podwyższam poprzeczkę wyżej i wyżej. Jak sobie obiecam - tak robię. Brak pewności siebie powodował, że nie potrafiłam się odnaleźć w nowych sytuacjach, podpierałam ściany, chowałam się w kącie, po prostu chciałam stać się niewidzialna. Teraz jestem pierwsza na środku sali, szukam sposobów, aby reflektory były zwrócone na mnie. Jak do tego doszło? Nie wiem. Chyba poznałam siebie, i co lepsze zaprzyjaźniłam się ze sobą. Patrzę w lustro i widzę pewną siebie dziewczynę, która ma głowę pełną pomysłów na życie i na siebie, nie zna słowa "nuda" i musi zawsze mieć coś na głowie (dosłownie). Uśmiecham się i wychodzę z mieszkania na podbój świata. Nie, aby przetrwać, ale żeby go zawojować. Odnalazłam równowagę, szacunek do siebie i żyję tak, aby być szczęśliwą. Nic przeciwko sobie, ale dla siebie. Nie zdałam prawa jazdy 6 razy, ale to nie koniec świata. Marta sprzed 3 lat załamałaby się, rzuciła ten pomysł po 2 próbach. Przypaliłam dziś mleko na owsiankę - kupiłam kanapkę po drodze. Nie wyspałam się, ale jest świetnie i próbuję wszystkich wokół zarazić pozytywną energią, której sama niby nie powinnam mieć. Szklanka do połowy pusta czy pełna? Dla mnie zawsze pełna i jeszcze znajdzie się miejsce na dodatkową w mniej zawartość. Już teraz myślę, co będę robić wieczorem, co jutro, a co za tydzień. Planowanie sprawia mi przyjemność i sprawia, że mam spokojną głowę. Nieprzewidziane sytuacje traktuję jako wyzwania. Podobnie jak życie, które jest jednym wielkim challengem.

Pamiętajcie, zawsze istnieją możliwości, ale to od nas zależy jak je wykorzystamy i czy w ogóle.

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

O dotyku słów kilka

Dotyk. D O T Y K – 5 liter, rzeczownik rodzaju męskorzeczowego. Zgodnie z definicją Słownika Języka Polskiego to „ zdolność odczuwania...

Comentarios


bottom of page