top of page

Misz-masz wakacyjny

Marta Ochman

Przyznaję, że ostatnio dość długo mnie tutaj nie było, ale wierzcie lub nie, ale bardzo dużo się działo w moim życiu. Od ostatniego wpisu minął ponad miesiąc. W tym czasie zdążyłam przeczytać dwie super książki, nadrobić serial i oglądnąć kilka filmów, a także spotkać kilka „ciekawych” osób. Ponadto w połowie lipca zaczęłam praktyki studenckie, które kończę pod koniec sierpnia. Do tego praca w Maku, impreza rodzinna i inne spotkania po drodze. W to wszystko trzeba jeszcze wrzucić bieganie, wycieczki rowerowe i czas na po prostu obijanie się. Mea culpa mea culpa, zaniedbałam troszkę to miejsce, ale obiecuję poprawę, bo w końcu mam więcej czasu dla siebie i na swoje rzeczy. Dlaczego? O tym za chwilę.


Praktyki

11 lipca rozpoczęłam praktyki w jednej z firm marketingowych w Krakowie. Polegają one głównie na pisaniu tekstów reklamowych, które służą potem do poprawy SEO firmy i pozycjonowaniu. Szczerze mówiąc, nigdy nie miałam takiej motywacji, aby dowiadywać się o nowych rzeczach. Kiedy musiałam napisać tekst na 3 tysiące znaków ze spacjami o zasadach przewożenia zwłok z zagranicy, dowiedziałam się, jak funkcjonuje prawo w tym zakresie. Zaś pisząc o leczeniu kanałowym, w końcu dowiedziałam się, skąd wzięła się ta nazwa zabiegu. Ostatnio dostałam za zadanie napisać 4 teksty o cygarach odpowiednio kubańskich, dominikańskich, nikaraguańskich i honduraskich. Przyznaję się bez bicia, wszystko, co wiedziałam o cygarach, było to, że po prostu istnieją. Teraz po porządnym researchu wiem o nich wiele ciekawostek, znam ich pochodzenie, a nawet warunki uprawy tytoniu. Nie wspomnę już o tym, jak musiałam się stać ekspertem w zakresie finansów i księgowości, czy zabiegów estetycznych. Jedno jest pewne – nigdy się nie nudziłam podczas praktyk. Może i siedzenie przed laptopem w mieszkaniu po 7/8 godzin może być nużące, ale po krótkim spacerze pokój-kuchnia-łazienka siły wracały. Mocna kawa, zapas przekąsek i od czasu do czasu muzyka pomagały i to bardzo. Nie ukrywam, że między pisaniem o rachunkowości a aranżacjami wnętrz przeglądałam regularnie media społecznościowe, pisałam ze znajomymi lub po prostu szukałam chwili wytchnienia od stukania w klawiaturę. Praktyki oceniam na plus, mimo że są bezpłatne, nad czym ubolewam najbardziej, ale takie życie studenta. Na dłuższą metę pewnie bym oszalała siedząc po 8 godzin i pisząc tylko teksty, ale na czas wakacji to bardzo mile spędzony czas, zwłaszcza że robiłam to, co lubię – pisanie.


Nowe uzależnienie

Na praktykach pisałam, a po nich nagrywałam. Tak, wkręciłam się w Tik Toka. Przyznaję, że trochę z opóźnieniem, bo jego popularność zwiększyła się w czasach pandemii, ale lepiej późno niż wcale. Zaczęło się od koncepcji na „fit profil”, gdzie zaczęłam wrzucać filmiki z biegania, ćwiczeń, rozciągania, ale zauważyłam, że największą popularnością cieszyły się u mnie nagrania związane z Makiem. Filmik, na którym pokazuję, co jem na przerwie, osiągnął już prawie 60 tysięcy wyświetleń.

Nie mogłam uwierzyć, kiedy to zobaczyłam. W końcu nie bez przyczyny nazwałam się najlepszafrytkawmaku. Pomyślałam, że przez wakacje będę mieć więcej czasu na takie filmowanie, montowanie i przede wszystkim wymyślanie treści. Wbrew pozorom to nie łatwe zadanie i podziwiam wszystkich Tik Tokerów, którzy mają rzeszę fanów i kilkanaście czy kilkaset milionów wyświetleń. W głowie już mam kolejne pomysły, które chce zrealizować, a w dodatku codzienne sytuacje same dostarczają inspiracji. Spodobało mi się bycie na Tik Toku, głównie dlatego, że mogę wykazać się twórczo i podszkolić swoje umiejętności pracy z odbiorcami. Trafianie w gusta użytkowników to wymagające zadanie, a jeszcze trudniej wbić się w trend i algorytmy. Wish me luck!


Czas wolny? Co to?

Ostatni egzamin zdałam 30 czerwca, potem od tamtej daty do rozpoczęcia praktyk miałam więcej czasu dla siebie. Wyjechałam na ponad tydzień do domu rodzinnego, a tam nadrabiałam seriale m.in. Stranger Things i trochę poczytałam (Wielki Gatsby – bardzo polecam). Wróciłam też do czasów dzieciństwa i grałam bez opamiętania w The Sims, które pokochałam w 2009 roku, kiedy dostałam od rodziców najnowsze wydanie The Sims 3. Stara miłość nie rdzewieje. W międzyczasie pobawiłam się w Igę Świątek i razem z przyjaciółką poszłyśmy pograć w tenisa. Nasze umiejętności od tamtych wakacji nie polepszyły się, ale zauważyłyśmy postępy. Ważne, że ładnie wyglądałyśmy na korcie.

Potem zaczęły się praktyki i mój czas wolny wyparował. O 8:00 włączałam laptopa, do którego byłam przywiązana do 15/16. Po kilku godzinach byłam wykończona i nie mogłam patrzeć w kierunku telefonu lub laptopa, więc Netflix odpadał każdego dnia, kiedy stukałam w klawiaturę. Wypadałoby coś zjeść, iść na zakupy, a tu jeszcze chciałabym pobiegać, spotkać się znajomymi lub poczytać książkę. Raz za czas trzeba posprzątać, zrobić pranie czy poprasować. Tyle do zrobienia, a w głowie jeszcze więcej pomysłów. Nie ukrywam, starałam się korzystać z każdej wolnej chwili po praktykach czy pracy w Maku, które chyba dzielnie dzieliłam. Najczęściej wyciągałam rower i jechałam tam i ówdzie, czytałam (Kod Leonarda Da Vinci — genialne!) albo wychodziłam ze znajomymi. Nie mogłam narzekać na nudę i w sumie nadal nie mogę, bo ciągle coś się dzieje w moim życiu. Czasami się czuję jak w jakiejś telenoweli. Nie ma spokoju, bo zawiałoby nudą w fabule. Romanse, nowe znajomości, niespodziewane akcje i wiele więcej. Czy tylko mnie się przytrafiają takie sytuacje przeżycia?

Najbardziej podobał mi się początek sierpnia, bo zaczynałam dzień o 9 od włączenia laptopa i do 16 pisałam teksty na praktyki, a od 17 do 24 robiłam kanapki w Maku. W ciągu jednego dnia pracowałam po 14 godzin, szybkie spanko i zabawa od nowa. Jak szaleć, to szaleć! Takiego czasu w biegu jeszcze nie miałam, ale miło wspominam ten okres, bo nauczyłam się dobrze wykorzystywać czas, którego nie miałam wiele na podstawowe czynności jak zakupy czy sprzątanie. Kasia, ciesz się, że nie widziałaś bałaganu w kuchni, bo byś mnie znienawidziła jako współlokatorkę.

Odwiedziłam też w końcu miejscówkę Kiełbaski z Niebieskiej Nyski, o której słyszałam wiele dobrego. Plotki się zgadzają, kiełbaska była przepyszna. Pod względem doświadczeń jedzeniowych udało mi się zjeść najlepszy Ramen w moim życiu (Urara ul. Św. Tomasza), na który poszłam z moją koleżanką z dzieciństwa, z którą nie widziałyśmy się ponad rok. Ten wieczór był magiczny i bardzo nietypowy. Na pewno go długo nie zapomnę, bo działo się mnóstwo rzeczy. Zuza, musimy to powtórzyć! Nie mogę zapomnieć o moich pierwszych w życiu od A do Z samodzielnie wykonanych jagodziankach, które podbiły moje serduszko i żołądek. Za rok powtórka obowiązkowo.


Czas dla rodziny

Nie mogłam się doczekać sierpnia, bo właśnie w ubiegłym tygodniu odbyła się impreza rodzinna, na której pierwszy raz od 10 lat widzieliśmy się w komplecie. Całe moje rodzeństwo w jednym pomieszczeniu, kuzyni w końcu się poznali, a ja byłam przeszczęśliwa, że mogłam uchwycić te chwile na zdjęciach. Mam trzech starszych braci, a każdy z nich mieszka w innym kraju. Najstarszy ma dom 100 metrów od mojego, drugi może się pośmiać z brytyjskiego humoru, a trzeci ma na co dzień dużo irlandzkiej zieleni. Wiele razy zawsze się nad tym zastanawiałam, jak to się dzieje, że zawsze się mijali ze sobą wizytami w Polsce, ale tak było przez okres 10 lat. W końcu w tym roku zobaczyli się face to face, a ich dzieci poznały się jako kuzynostwo. Czerpałam każdą chwilę, żeby spędzić z nimi czas i nacieszyć się obecnością najbliższych, którzy na co dzień są najdalej. Ale mnie wzięło na nostalgię.


Co dalej?

Wakacje się jeszcze nie kończą, tak naprawdę minęła dopiero ich połowa. W przyszłym tygodniu kończę praktyki, więc będę mieć więcej czasu dla siebie. Już mam kilka pomysłów na siebie. Jednym z nich jest na pewno dalszy rozwój na Tik Toku, kolejna dobra książka (Orwell już czeka na swoją kolej na półce obok #sexed.pl) i więcej filmów, które tak uwielbiam. Letnie Kinobranie w Kinie pod Baranami czy najnowsze produkcje na wielkim ekranie, czy Netflixie. Nie pozwolę na odpoczynek Tośce (mój rower), którą czeka kilka przejażdżek, a także moim nogom, bo już 4 września biorę udział w biegu na 10 km w kopalni soli w Bochni. Nie mogę się doczekać biegania 200 metrów pod ziemią! Ponadto 25 sierpnia razem z przyjaciółką będziemy śpiewać na PGE Narodowym I See Fire czy Shivers Eda Sheerana. Bilety kupiłyśmy w 2021 roku, a teraz koncert zbliża się wielkimi krokami. Oczywiście nie jedziemy tylko na jeden wieczór, planujemy wyszaleć się w stolicy, aby zapamiętać wakacje 2022 jak najlepiej.

Na urodziny dostałam podręcznik do nauki języka czeskiego i teraz w końcu planuję go otworzyć i pouczyć się choćby podstawowych zwrotów, bo nie ukrywam, że się zakochałam w tym (jak dla mnie) zabawnym języku. Chcę też skupić się na sobie, odpocząć, poprawić wyniki biegania i przede wszystkim cieszyć się byciem ze sobą. Ostatni czas był trudniejszy pod względem pewnych znajomości (faceci…), ale nie patrzę za siebie, tylko kroczę pewnie naprzód z wysoko podniesioną głową! Więcej o moich interesujących spotkaniach w poście https://martussja2000.wixsite.com/pokrecona/post/od-kiedy-bycie-asertywnym-to-objaw-choroby-aspergera


To chyba wszystko, czym chciałam się podzielić. Czasami mam wrażenie, że pewnie mało kogo obchodzi, co mi się przytrafia, co myślę, ale robię to głównie dla siebie i życzę każdemu, żeby znalazł sposób na upust swoich emocji. Trzymajcie się mocno! Ja lecę w rytmach Eda Sheerana robić gofry na obiad.

Jeśli podobał Ci się post (i dotrwał*ś do końca) daj znać, co u Ciebie ;)



Comments


bottom of page